Kiedy myślimy o węgierskich winach, myślimy przede wszystkim o Tokaju. Cudownym, romantycznym Tokaju; powrotem do tradycyjnej szlachetności, o tokajach aszu bijących a głowę francuskie sauternes, o zakończonej, bo krótkowzrocznej i prowadzącej donikąd, PGR-owskiej logice bylejakości, dodawania strasznych ilości chemii do wina w procesie produkcji i obrażającego inteligencję cwaniactwa, o Ivanie Svepsym, o Sandorze Maraiu (zwłaszcza w ,,Żarze” i w ,,Dziennikach”) – słowem pełnym pakiecie szlachetności, głębi, tradycji i ,,kompromisów”.
Tymczasem świetne wina węgierskie to nie tylko Tokaj i nie tylko nasze literacko-romantyczno – stereotypowe wyobrażenie o Węgrzech. Właśnie otworzyłam doskonałe wino znad Balatonu, nad którym sama nigdy nie byłam, i które dostałam w prezencie. Wino bardzo świeże, młode i nowoczesne.
Prezent od dwóch osób, które znajdują się na mojej prywatnej liście ośmiu najinteligentniejszych , trafiających w dziesiątkę i wyczulonych na niuanse osób na świecie (a z których jedna jest moją siostrą). Zostało kupione w eleganckiej restauracji nad Balatonem, w której absolutnie nikt – również bardzo młodzi kelnerki i kelnerzy , nie mówił po angielsku, nawet na poziome broken-english – i okazało się zaskakujące smaczne i oryginalne.
Baltonszlos Gelallavilla Olaszrizling 2017 to nie wybitne, ale bardzo dobre ciekawe wino. To Olszrizling, czyli szczep z wyrafinowanym niemieckim Rieslingiem niemający niewiele wspólnego, rosnący właściwie wszędzie na Węgrzech, mało wymagający, wszędobylski i trochę bez właściwości, odrobinę jak włoskie Trebbiano. W wydaniu Gellavilla 2017 jest bardzo eleganckim, niebanalnym, i jak najbardziej godnym polecenia winem na lato. Dużo aromatów brzoskwini i moreli, dużo (będącej dziś niemal – trochę bezrefleksyjnie – synonimem elegancji – mineralności ) spora grejfrutowość czy wręcz, jak kto woli – szlachetna gorycz.
Ja żle to wino sparowałam – spodziewając się czegoś bardziej letniego i lekkiego – i podałam je do Sphagetii alla Norma. Tak naprawdę jest to wino do drobiu (eko kurczaka wg przepisu Julii Child – jakiegoś węgierskigo paprykarza z kurczaka jak w warszawskiej retauracji u Madziara, do pieczonej perliczki w greckim tymianku,) do wieprzowiny albo nawet po prostu do prosciutto czy hummusu. W każdym razie naprawdę świetne i warte polecenia!