,,Zielona uczta: jesień, zima” Nigela Slatera to druga część jego książki ,,Zielona uczta: wiosna, lato”, którą zachwycałam się w kwietniu. Jest jej doskonałym dopełnieniem i kontynuacją. Tak jak pierwsza, zawiera przepisy na proste dania oparte niemal w całości na roślinach (ale nie rygorystycznie, bo ważną rolę odgrywają w nich np. parmezan, masło, jajka). Jest jednak o tyle inna, że odpowiada innej porze roku, a w związku z tym innym naszym potrzebom. Jak pisze Slater: ,,gdy robi się zimno, zaczynamy jeść inaczej. Zmiana nadchodzi w późnoletnie wieczory, gdy odczuwamy łagodną odległą woń dymu w chłodniejszym raptem powietrzu”.
Nie tylko głównymi bohaterami dań stają się teraz takie sezonowe warzywa takie jak dynia, jarmuż czy grzyby, ale są to propozycje na posiłki bardziej konkretne, pożywne, zawierające więcej węglowodanów i – przede wszystkim – rozgrzewające. Takie, które mają nam pomóc ukoić skołatane nerwy, a także dać siłę i energię, by chciało nam się wyjść na deszcz i chłód. Bardzo ważną rolę w jesienno-zimowym menu według Slatera odgrywają owsianka, bulion, ciepłe kolacje, potrawy pieczone piekarniku.
Autor ma zwyczaj notowania dań, które sam sobie przyrządza. I tak jak jak w pierwszym tomie, przepisy w ,,Jesień, zima” nie są skomplikowanymi instruktażami, ale raczej impresjami z jego posiłków przetworzonymi na wskazówki, jak w lekko, niejako od niechcenia, przyrządzić w domowej kuchni coś pysznego i zdrowego. Na razie wypróbowałam tylko przepisy na zapiekankę z batatów i zimniaków i podpiekany ser z tymiankiem i ciemnymi winogronami, ale wiem, że będę sięgała po inne. Zwłaszcza po to, by podnieść się na duchu w ponure i chłodne dni, których ostatnio jest coraz więcej.
[Nigel Slater, Zielona uczta: jesień, zima, przeł. Katarzyna Skarżyńska, Wydawnictwo FILO, Warszawa 2020]
