Szczep pinot noir pojawił się w Kalifornii w 1861 roku za sprawą węgierskiego hrabiego Agostona Haraszthy’ego, założyciela winnicy Buena Vista w Sonomie. Przez kolejne sto lat ta kapryśna i trudna w uprawie odmiana nie zdobyła tam jednak większej popularności. Dopiero w latach siedemdziesiątych XX wieku pinot noir z Kalifornii zaczęło być doceniane w świecie winiarskim. Prawdziwą sławę przyniósł mu jednak kultowy film „Bezdroża” Alexandra Payne’a (2004) – jeszcze w tym samym roku sprzedaż kalifornijskich pinotów wzrosła o 20%.
O pinot noir z Kalifornii i jego różnych odsłonach miałam przyjemność dowiedzieć się więcej w ubiegłym tygodniu w Winem Powiśle podczas kameralnej degustacji zorganizowanej przez Agnieszkę Wojtowicz-Jach z California Wines Europe. Podczas panelu w bardzo miłym gronie zdegustowaliśmy i przedyskutowaliśmy dziesięć kalifornijskich pinotów (wszystkie są dostępne na polskim rynku). Wyciągnęliśmy dwa ogólne wnioski. Po pierwsze, kalifornijskie oblicze pinot noir różni się nieco od europejskiego – w winach z tej odmiany mniej jest chłodnej elegancji, niektóre bardziej niż burgundzkiego pinota przypominają hiszpańską garnachę. Po drugie, są to dobre, bardzo poprawnie zrobione wina. Świetne wrażenie zrobiły na mnie szczególnie:
Talbott Kali Hart Pinot Noir 2018 – wino z Monterey, mineralne, z nutami czerwonych owoców, wyraziste.
Wente Riva Ranch 2019 – również z Monterey, oprócz owocowych aromatów wyraziste ziołowe i herbaciane nuty, bardzo dobrze zrównoważone.
Marimar Estate La Masia 2017 – z Russian River Valley, o dobrej kwasowości, z aromatami wiśni i tytoniu, intensywne i eleganckie zarazem.